[13 października 2020, Międzynarodowy Dzień Sceptyków ]
Tak mi się zbierało ostatnio, żeby coś napisać dłuższego niż wpis na fejsie, ale wzięcie się za to gdzieś mi umykało i rozpływało się w lenistwie, a może w pustce w głowie. Aż tu dzisiaj czytając fragment Listu do Galatów (lub Galacjan) świętego Pawła w klasycznym przekładzie tysiąclatki, zatrzymało mnie wypadnięcie z łaski. Dosłownie.
Chyba pierwszy raz w mojej krótkiej karierze czytacza Pisma, sprawdzając tłumaczenie w interlinearnym słowniku, okazało się, że tysiąclatka ma rację, a inne przekłady niekoniecznie. „Zerwaliście z Chrystusem wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie; wypadliście z łaski” (por. Ga 5, 4). Tam rzeczywiście jest greckie słowo wypadać.
Taki wypad z łaski, to prawie jak podwórkowa obelga kierowana do tych innych kolegów: wypad z naszej bazy. Nie wiem, czy święty Paweł miał bazę, ale widzę go, jak mówi do tych, którzy popadają w rytualizm, pustą pobożności i magiczne myślenie: ziomki, wypad z łaski! W zasadzie sami wypadli, wpadając w zbytnie pokładanie ufności w przepisach Prawa. Prawo w końcu jest dla ludzi, a nie my dla Prawa. Bóg dał nam przykazania, żeby się mieć na czym oprzeć w życiu, ale zdecydowanie nie po to, żeby pieczołowicie, pod lupą sprawdzać każdą jego kropkę i przecinek (wiem, że nie ma znaków interpunkcyjnych w starohebrajskim, ale tłumaczę kwestię nam współczesnym).
Choć Prawo jest ważne, to najważniejszy jest Bóg i miłość do Niego i bliźnich. Tym jest kwintesencja Prawa. Może się okazać, że im bardziej skrupulatnie będziemy podchodzić do jego wypełniania, tym bardziej przesłoni nam ono jego istotę i sens. Nie oszukujmy się, że zły nie jest sprytny i nie podsyca wszelkich faryzeizmów myślami: „za mało się modlisz”, „za mało czytasz pobożnych rzeczy”, „a jeszcze różaniec sobie odmów dodatkowo, a może z pięć”, „nie musisz przebywać z ludźmi, módl się za nich”, „w obronie Prawa masz prawo pojechać komuś w Internecie”.
Nie chodzi o to, że takie rzeczy jak modlitwa, kontemplacja, jasność wartości są niepotrzebne. Chodzi o to, żeby się nie zatracić w rutynie i żyć dla niej. Sama odmawiam codziennie różaniec i koronkę do MB, bo jadąc autem, gotując, usypiając dzieci uważam to za extra sprawę, tak spożytkować ten czas. Jednak w gruncie rzeczy najważniejsze jest dla mnie bycie w łączności z Bogiem, osobistej, spontanicznej, codziennej.
Chciałabym trwać w Łasce, a praktykowaniem Prawa to trwanie wspierać. Taka jest dla mnie kolejność. Do innej podchodzę delikatnie mówiąc, sceptycznie. I ten sceptycyzm traktuję jako dar. Łaskę Boga.